Źródło - http://zmianynaziemi.pl/forum/zakladanie-ludziom-pieczeci-czakry-przez-kosciol
................................................................................
Jako były członek katolickiej organizacji religijnej przez kilka lat
zmagałem się ze skutkami tego kontaktu. To, czego doświadczyłem ja sam,
jak też moi czytelnicy, którzy opisywali mi swoje przeżycia, utwierdziło
mnie w przekonaniu, że sprawa jest bardzo poważna i złożona. Dodatkowy
problem pojawia się na skutek społecznego tabu nakładanego przez wieki a
dotyczącego kościoła w ogóle. Na temat religii lepiej jest nie
rozmawiać w ogóle - zarówno w aspekcie pozytywnym (podejrzenie o
nawiedzenie) jak i negatywnym (skala reakcji od obojętności aż po czynną
wrogość). Dlatego też teksty lepiej jest publikować pod pseudonimem a z
ludźmi rozmawiać incognito, bo publiczne ujawnienie się rodzić może
niebezpieczeństwo (w samych tylko listach grożono mi kilkakrotnie a jad sączący się z ust chrześcijan każe się poważnie zastanowić nad źródłem tej nienawiści).
Pierwsza
była intuicja, wnioski sformułowałem później. Prawdziwa natura działań
kościelnych jest odmienna od ogólnie panujących poglądów i pozorów
jawiących się w kontakcie z kościołami. Oceniam ją jako skrajnie
negatywną, obliczoną na konkretne skutki. Pierwszy etap moich rozważań
to stwierdzenie, że KOŚCIELNI FUNKCJONARIUSZE KRADNĄ LUDZIOM DUSZE.
Żeby być dobrze zrozumianym wyjaśnię jak rozumiem pojęcie duszy. Dusze,
to centra mocy człowieka. Mają ona naturę namacalną w tym znaczeniu, że
nie należą do jakiejś niedostępnej, duchowej sfery, tylko że ich
obecność jest potrzebna człowiekowi do normalnego funkcjonowania. Tak
wierzą ludy szamańskie. Jest to podstawowe centrum człowieka, które
sprawia, że jest on zdrowy, wolny i może normalnie funkcjonować. Duszę
można utracić ( energię ). Stan utraty duszy był przedmiotem
szczególnych starań szamanów - jej odzyskiwanie pozostawało i pozostaje
nadal jednym z najważniejszych działań na szamańskiej ścieżce. Utrata
duszy ( energii ) może zaistnieć na skutek bolesnych doświadczeń
życiowych, choroby, wypadku albo intencjonalnych działań osoby trzeciej
czyli mówiąc wprost, na skutek praktyk magicznych. Takimi praktykami
magicznymi posługują się od stuleci kościoły aby pozyskiwać w magiczny
sposób moc na rzecz funkcjonowania swojej organizacji, a precyzując
pojęcie, tzw. egregora [2] . Proces ten następuje podczas sprawowania
sakramentów, ale także poprzez systematyczne rzucanie klątw na członków
kościoła. Te klątwy nieustannie rzuca się z ambon, publikuje w książkach
i puszcza w eter za pośrednictwem rozgłośni radiowych. Klątwy te są
jawne tj. odbiorcom wydaje się, że rozumieją sens słyszanych słów ale
jeśli wsłucha się w nie osoba wolna to wychwyci tam od razu negatywne
treści. W powstającej obecnie książce, o której już wspominałem na
wstępie, załączam przykłady takich klątw.
Rzesze zaklętych ludzi
wiodą swoją egzystencję nie zdając sobie sprawy z tego, że są częstokroć
jedynie w połowie ludźmi, bowiem swojej drugiej połowy, którą im
ukradziono, nigdy nawet nie poznali. Tak, jakby wśród rzeszy ślepców
ktoś nagle zaczął mówić o wzroku - taka jest też mniej więcej moja
sytuacja, kiedy rozmawiam z ludźmi na ten temat. Jest to trudne ponieważ
jestem często uważany za wariata a innych jeszcze za wroga. Niektórzy
zarzucają mi paranoję. Prawdę mówiąc nie dziwię się temu. Tak, jestem
szalony, gdyż tylko szaleństwem można pokonać ten lodowaty powiew
ziejący z kościelnych otchłani i tylko paranoiczną prowokacją można
wyciągnąć spoczywających tam ludzi. Nieświadomi tortur jakim są
poddawani twierdzą, że żyją w szczęśliwości, niczym więźniowie
reedukacyjnego obozu maoistowskiego reżimu. Jeszcze inni spontanicznie i
samoistnie obudzeni przedwcześnie, poddawani są jeszcze większym
torturom poprzez wtłaczanie poczucia winy, modlitwy (klątwy)
wspólnotowe, nazywane także modlitwami o uwolnienie od złego ducha. Mnie
samemu podczas takiej modlitwy, trwającej dziewięć nocnych godzin i
prowadzonej przez grupę dziewięciu osób, w tym księdza, przylepiono tak
zajadłego demona, że skutki jego działania odczuwam do dzisiaj. Działań i
sposobów jest wiele. Opiszę je szczegółowiej w mojej książce. Przede
wszystkim są to sakramenty, od chrztu poczynając.
SAKRAMENTY
Jest
siedem sakramentów. Chrzest, bierzmowanie, spowiedź, komunia,
małżeństwo, kapłaństwo, namaszczenie chorych (zwane ostatnim
namaszczeniem). Pod pozorem czynności sakralnych zakłada się ofiarom tzw. pieczęcie. Sami kościelni funkcjonariusze nazywają sakrament bierzmowania Pieczęcią Ducha Świętego.
Jaką naturę mają pieczęcie jako takie? Służą między innymi do: 1) sygnowania dokumentów - jako znaki ich autentyczności, 2) oznaczania własności, 3) pieczętowania komisyjnie zamkniętych pomieszczeń, 4) zamykania tajnej korespondencji 5) znakowania bydła itd.
Po
co zatem pieczętować ludzi? Jeśli człowiek jest wolnym podmiotem, to
nie potrzebny mu znak autentyczności; nie jest też bydłem chociaż
symbolika owczarni swojego pasterza sugeruje, że jednak może nim być;
nie ma w nim nic tajnego ani nie trzeba nic w nim zamykać. A jednak ludzi się pieczętuje.
Ma to oczywiście wymiar symboliczny a dokładniej mówiąc magiczny.
Magiczne pieczęcie stosowane były i są przez niektórych magów między
innymi do pętania demonów w celu zaciągnięcia ich na służbę. Bogata w
symbolikę pieczęci jest też Apokalipsa Jana, który to wątek szerzej
poruszam w swojej książce. Tutaj chciałbym wyjaśnić, że religia
chrześcijańska wpisuje się w jeden, wspólny rys religii
monoteistycznych, które to posiadają naturę demoniczną i stanowią pole
działania sił wrogich człowiekowi. Zarówno judaizm, chrześcijaństwo oraz islam są z natury wrogie człowiekowi. Do tego tematu jeszcze wrócę.
Rytuały
jako takie można z grubsza podzielić na dwie kategorie: otwierające i
zamykające. Do otwierających należą np. buddyjskie poła [3] , obrzęd
szałasu potów, hiperwentylacja zwana oddychaniem holotropowym, rytualne
stosowanie grzybów halucynogennych wśród adeptów tradycyjnych kultur
szamańskich [4] , rytuał pentagramu. Natura tych rytuałów jest
otwierająca i uwalniająca. Rytuały zamykające stosuje się jedynie
intencjonalnie, w konkretnych przypadkach i jawnie. Do rytuałów
zamykających należą: wypędzanie ducha np. choroby, pętanie demona oraz
sakramenty kościelne - czynione jednak podstępnie i z ukryciem ich
prawdziwej natury.
PRZYKŁAD CHRZTU. Kościelny sakrament chrztu
jest rytuałem magicznym pętającym duszę dziecka (kościół chrzci również
sporadycznie dorosłe osoby). Na głowie ofiary kapłan kreśli palcem
umaczanym w poświęconym oleju znak krzyża, po czym egzorcyzmuje diabła i
na końcu polewa głowę trzykrotnie wodą wypowiadając odpowiednią
formułę: ja ciebie chrzczę... itd.
Symbolika krzyża jest
wieloznaczna. Na przykład w tradycjach szamańskich oznacza kierunki
świata. W tradycji chrześcijańskiej jest jednak związana z rzymskim
narzędziem tortur i egzekucji wykonywanych na ludziach podrzędnej
kategorii (Rzymian, posiadających prawa obywatelskie, ścinano). Krzyż
służył do śmiertelnego unieruchomienia ofiary, tak aby skonała dusząc
się pod ciężarem własnego ciała. Skazańcom zwykle łamano piszczele. Mówi
się, że z litości gdyż osoba z połamanymi kośćmi nóg nie mogła się
podnosić w celu zaczerpnięcia oddechu i umierała przez to szybciej. Jest
to także, a może przede wszystkim, ślad starej wiary w to, że istota z
połamanym szkieletem nie mogła się odrodzić ponownie (zmartwychwstać)
gdyż szkielet w bardzo starej warstwie wierzeń jest źródłem życia i
mocy. (W tym miejscu warto wspomnieć, że według przekazu ewangelistów,
Jezusowi piszczeli nie połamano, co miało być wypełnieniem się
starotestamentowego proroctwa) Centrum odniesienia współczesnego
chrześcijaństwa jest zatem człowieczeństwo unieruchomione i przybite do
narzędzia kaźni. Od wieków ludzie spoglądają na ten symbol nie zdając
sobie sprawy co on oznacza i jakie konsekwencje ma nieustanne
kontemplowanie tej treści. Czynienie tego znaku na czole dziecka jest
ukrzyżowaniem również jego człowieczeństwa, jest symbolicznym
unieruchomieniem jego istoty, zależnej odtąd od woli swych oprawców i
dysponentów mocy, którą odbiera się ofierze w czasie sprawowania tego
rytuału.
Wypędzanie demona nad nowonarodzonym dzieckiem jest
zgubne w skutkach. Stara magiczna zasada głosi, że nie ma znaczenia
forma gramatyczna zaklęcia. Jeśli ktoś zaklina bogactwo mówiąc niech nie
będę biedny, to skutkiem wypowiedzenia tej formuły może być tylko
bieda. Jeśli zatem kapłan woła szatana, wypędzając go z miejsca, gdzie
go nie ma, to demon najprawdopodobniej przylezie z ciekawości, że ktoś
wzywa jego imienia. Skutek egzorcyzmu - wokół ofiary gromadzą się
demony, a pracę mają ułatwioną, gdyż ochrzczony został właśnie
pozbawiony duszy, źródła swej mocy.
Wiele dzieci w czasie chrztu
przeżywa koszmar. Dławią się one, wpadają w spazmy, drgawki, sinieją,
duszą się itd. Jako że kiedyś asystowałem do mszy jako lektor, widziałem
wielokrotnie takie przypadki. Wielu moich czytelników opisuje
doświadczenia z chrztu swoich dzieci jako właśnie takie. Jedna z relacji
opowiedzianych przez moją czytelniczkę była taka, ze miała ona wizję
swego chrztu, kiedy to podczas polewania głowy wodą miała wrażenie, że
zalewa ja od środka czarna, śmierdząca maź. Ja sam podczas obserwowania
kościelnych rytuałów widzę rzeczy paskudne i złowieszcze. Kontakt z tym
jest naprawdę przykry.
PRZYKŁAD BIERZMOWANIA. Rytuał ten odbywa
się poprzez znak krzyża na czole, czyniony palem umaczanym w poświęconym
oleju, wykonywany przez biskupa lub innego kapłana w jego imieniu.
Podczas tego rytuału biskup wypowiada formułę: przyjmij znamię daru
ducha świętego. W kościołach wschodnich (prawosławnych) pieczętuje się
całe ciało (czoło, usta, gardło, klatkę piersiową - serce, dłonie i
stopy) z formułą: pieczęć daru ducha świętego. Prawosławie w tym
przypadku stosuje metodę hurtową.
Można je nazwać po prostu
zamykaniem trzeciego oka. Trzecie oko, zwane w tradycji jogi czakramem
anahata jest związane ze zdolnością doświadczania wizji. Wizja jest
istotną częścią percepcji człowieka, bez niej jest się tylko tworem
przekazującym treści z drugiej ręki. Wizja uzdrawia, daje wolność i
decyduje o kreatywności. Skutkiem powszechnego wyłączenia tej zdolności u
ludzi jest skrajna technologizacja życia i regres cywilizacyjny,
którego najjaskrawszym symptomem jest zastąpienie wizji przez telewizję.
Inni decydują o tym jakie treści i obrazy kierują życiem naszym i
naszej społeczności. Kościół przywiązuje bardzo dużą wagę do mediów,
które nazywa w charakterystyczny sposób "środkami masowego przekazu".
Stąd też pewnie owa walka o media toczona przez znanego wszystkim
zakonnika, właściciela jednej z kościelnych rozgłośni radiowych. Kto ma
władzę nad obrazem pokazywanym ludziom pozbawionym wizji, ten ma
faktyczną władzę nad nimi.
PRZYKŁAD SPOWIEDZI. Centralnym punktem
tego rytuału jest osobiste wyznanie swoich przewinień kościelnemu
funkcjonariuszowi. W tradycji katolickiej ofiarę nazywa się penitentem a
spowiednik pełni rolę sądu.
Jeśli mamy sąd, to gdzie obrońca?
Ofiara jest sama swoim oskarżycielem (proszę zauważyć podobieństwo do
publicznej samokrytyki w państwach komunistycznych), nie ma obrońcy i
jest poddawana sądowi. Tradycyjnym gestem pokuty jest bicie się w pierś.
Według moich obserwacji ten rytuał ma przede wszystkim wpływ na sferę
uczuć, dotyczy ośrodka zwanego w tradycji indyjskiej czakramem serca.
Przy czym zaznaczam dosyć luźno nawiązuję do tej tradycji bowiem w
innych tradycjach można zauważyć podobne korespondencje władz
psychicznych i duchowych do ośrodków ciała (głowa - świadomość, serce -
uczucia, splot słoneczny - emocje). Czynię tak, ponieważ system
czakramów z systemu jogi dobrze zakorzenił się w świadomości adeptów
Zachodu i dla wielu moich czytelników jest on czytelny. Spowiedź może
powodować uzależnienie. Ofiara zaczyna skupiać się przede wszystkim na
sobie, bojąc się popełnić kolejne wykroczenie popada w rodzaj autyzmu
pomieszanego z narcyzmem. Sąd spowiedzi przypomina jej nieustannie, kto
jest jej panem i od kogo zależy. Penitent nie jest z definicji osobą
wolną - osoba wolna nie podlega sądowi. Pojęcie wolności jest tutaj
kluczowe.
EGREGORY I DEMONY
Zarówno
egregory jak i demony stanowią realne byty rezydujące w sferze,
nazwanej ongiś w środowisku okultystycznym, astralną. Psychologizacja
czy też wręcz jungizacja [5] zagadnień związanych z magią i szamanizmem
spowodowała, że demony zaczęto postrzegać jako jedynie aspekty ludzkiego
umysłu. Jestem stanowczym przeciwnikiem takiego podejścia do sprawy.
Psychologia jest autonomiczną dziedziną i ma się do tłumaczenia pojęć
magicznych oraz wyjaśniania natury astralu, jak wspomniane już skrzypce
do poziomnicy. Szamańskie uzdrawianie to nie psychoterapia i odwrotnie.
Podkreślam to aby zawczasu wyeliminować próby psychologizacji
poruszanych przeze mnie kwestii. Takowe były już podejmowane w ramach
oswajania moich skądinąd niewygodnych poglądów. Temu się sprzeciwiam.
Twierdzę stanowczo, że w przestrzeni kościoła mamy do czynienia z
niebezpiecznymi istotami i jest to zagrożenie realne oraz namacalne.
Piszę to jako szaman [6] , będący nim z powołania i wybrania, o które
nie zabiegałem. Źródłem mojego poznania w tej kwestii są wizje oraz
szczególna percepcja będąca wynikiem szamańskich działań, jak też przede
wszystkim kontakt z ludźmi - ofiarami chrześcijańskiego pieczętowania.
Jeśli ktoś chce, może oczywiście uznać moje wywody za przejaw
konfabulacji, lub wręcz choroby psychicznej, ale jestem na to
przygotowany. Moje argumenty przeciw religijnym - poruszamy się w tej
samej przestrzeni, psychiatra nie ma tu nic do gadania.
Demony
korzystają z przestrzeni ludzkiego umysłu, jak z ekranu lub fali nośnej.
Czasami nie zachowują tej reguły i manifestują się fizycznie, chociaż
są to przypadki sporadyczne - wymagają zaangażowania ogromnych pokładów
mocy i można je porównać na przykład do spięć w instalacji elektrycznej.
Demony potrzebują ludzi, tak jak przestrzeń Internetu potrzebuje
komputerów, aby zamanifestować swoją treść na ekranach monitorów.
Internet jest realny i policzalny (choćby w systemie binarnym) ale bez
urządzeń peryferyjnych istniałby sam dla siebie. Podobnie egregor
kościelny ma naturę sieci, do której podpięte są jego ofiary. Egregor
ten ma nader paskudną naturę, bywają bowiem również egregory o naturze
bardziej neutralnej. Ten więc jest po pierwsze bardzo stary, a po drugie
uzależniony od ofiar, których ciągle mu brakuje. W jego otchłani
funkcjonuje wiele demonów a najpopularniejszym z nich jest Szatan zwany
też, nie do końca słusznie, Lucyferem. Pełni on naturę strażnika, jak
ktoś kiedyś słusznie spostrzegł. Jego zadaniem jest bycie tym wilkiem
czyhającym na owczarnię pana - owce boja się wychylić poza stado i
bardzo pilnują swego pasterza. Mają pozór bezpieczeństwa ale muszą dawać
się strzyc a niekiedy i dać zeżreć, chociaż odbywa się to po cichu, tak
aby inne owce się nie wystraszyły. Jeśli chodzi o Lucyfera, to uważam
jednak inaczej. Nie jest on tym samym co szatan-strażnik, jest on drugą
po demonie Jahwe (na ten temat w dalszej części tekstu) postacią religii
monoteistycznych. Jest panem demonicznego ładu. Odrywa swe ofiary od
samych siebie i zwodzi ich iluzorycznym światłem doskonałości. Jawi się
jako postać łagodna i doskonała. Jest niezależny od egregora
kościelnego, stanowi autonomiczne pole mocy obecne we wszystkich prawie
tradycjach.
Ostatnio zamanifestował się wiosną w Rzymie tak, jak
to opisałem w kwietniu po jednej z doświadczonych przeze mnie wizji :
"Popatrzcie na Jego oblicze - pełne anielskiej godności, pełne wdzięku i
starczej doskonałości. Przypatrzcie się temu faustowskiemu duchowi
Teutona - niczym sobowtór Adriana Lewrkühna, co zaprzedał duszę diabłu w
zamian za blask chwały i doskonałości. Habemus daemonium - oto mamy zło
najczystsze, najświetlistsze, piękną postać lucyferycznego autoramentu,
co usadowiła się w samym centrum świata. Diabelstwo zwyciężyło."
Innym,
obecnie bardzo atrakcyjnym polem aktywności lucyferycznej jest tzw. new
age. Tematu tego jednak z oczywistych względów tutaj rozwijać nie będę.
Z lucyferyczną aktywnością możemy mieć do czynienia nawet w tak zacnych
tradycjach jak zen - niektórzy jego adepci omamieni iluzorycznym
światłem zaczynają uważać, że istnieje stan, w którym nie ma wątpliwości
i przez to zdolni są do niezwykłego okrucieństwa o jakie np. posądzano
Philipa Kapleau, o japońskich, samurajskich zbrodniach II Wojny
Światowej już nawet nie wspominając.
Drugi demon, stający jednak w
centrum uwagi, to Jahwe - stary, okrutny, i paskudy w swej naturze
pustynny demon wojny i pogody. Stary Testament, kronika jego działań,
jest historią pisaną krwią. W swej książce dokonuję szczegółowej analizy
tekstu ST i przytaczam najciekawsze przykłady. Jahwe początkowo zasilał
się energią życiową ofiar składanych z ludzi. Potem zadowalał się
zwierzętami a w końcu, samemu ewoluując, zapragnął ludzkich dusz.
Myślę,
że egregory i demony mają naturę podobną do, dajmy na to, ameby. Mogą
się dzielić, klonować a dodatkowo jeszcze ewoluować i mutować. Tak też
było z Jahwe. W jednym polu mocy, takim superegregorze, działają obecnie
inne, spokrewnione ze sobą pola mocy. Inną naturę miał pierwotny Jahwe,
inną ma współczesny katolicki Ojciec a jeszcze inną ma Allach. Zdaje
się, że inny też jest duch protestantyzmu, ze swym sojuszem zawartym z
kapitalizmem jako głównym polem swej aktywności [7] . Obecnie dwa z tych
egregorów zdają się walczyć ze sobą o rząd dusz - islam i prostestanto-
kapitalizm ścierają się na limesie cywilizacji arabskiej i anglosaskiej
a podłożem tego konfliktu jest ropa naftowa, nazywana przez Nieńców, o
czym wiemy od Leonida Lara, krwią diabła [8] . Temat ten jest wart
osobnego potraktowania i z pewnością za jakiś czas do niego wrócę.
Ojciec
- demon katolicyzmu, zdawał się słabnąć przez ostatnie dziesięciolecia.
Przypominał schorowanego starca, niedołężnego okrutnika wykonującego
swą władzę rękoma najemników. Nowy szef religijnej organizacji
katolickiej, wcielony duch lucyferycznego idealizmu wieczystego,
pokazuje jednak, że nastąpiło pewne przewartościowanie, czyli
prawdopodobnie znaleźli jakieś nowe źródła energii. Zauważam jednak, że
sfera ta jest nader pogmatwana, nie do końca jasna. Owe demoniczne pola
mocy nie mają jednoznacznie określonych granic, jedne zdają się
subtelnie przechodzić w drugie, stąd trudno nieraz określić tożsamość
danej siły. Są tutaj kształty powstałe na wzór sojuszu, komensalizmu [9]
, a nawet pasożytnictwa - posługując się modelowo terminologią
przyrodniczą. To jest mroczny i drapieżny świat a my jesteśmy jego bazą
pokarmową.
Oprócz tego egzystuje wiele pomniejszych demonów. Ich
natura jest podobna, przyczepiają się do swych ofiar i zasilają się
resztami ich mocy. Każdy poddany rytuałom kościelnym ma przypisanego
sobie przynajmniej jednego, indywidualnego demona, który jak cień,
wlecze się za nim całe życie. Rezyduje w jego umyśle, zatruwając go
myślami o poczuciu winy upośledzając go np. w dziedzinie seksualności
[10] itd. Ostatnio miejscem wzmożonej aktywności demonicznej stały się
spotkania na Lednicy [11], gdzie dominikanie gromadzą rzesze młodych
ludzi poddając im zupełnie nowym rytuałom. Każde doroczne, lednickie
spotkanie kończy się pochodem ofiar pod symbolicznym szkieletem ryby -
są tutaj symbolicznie pożerani przez egregora, który w tym przypadku
manifestuje się w swojej akwatycznej emanacji. Skutki tego procesu są
poważne. Obserwując na żywo jedno z takich spotkań widziałem, jak na
ludzi spadają z góry niby czarne płachty (jakby płaszczki, latawce) i
okrywają ich sobą. Każdy z uczestników składa dodatkowo ślubowanie i w
efekcie pod pozorem dobrowolności poddaje się we władanie demonów.
Podejrzewam, że takie spotkania organizowane są dlatego, że w ostatnich
latach więzi wiernych z kościołem znacznie się rozluźniły, za przyczyną
chwilowej niedyspozycji demona Ojca. Teraz straty trzeba nadrobić i stąd
coraz więcej takich zgromadzeń.
Sposoby na dcięcie się od Egregora.
1.
Etap formalny -
wypisanie się z organizacji kościelnej. Co ciekawe samo katolickie
prawo kanoniczne przychodzi nam tutaj z pomocą. Chciałbym aby było
wiadome, że można skutecznie zaprzestać był członkiem organizacji
kościelnej i można zrobić to wręcz natychmiastowo.
2.
Etap rytualny
- między innymi: rytuały łamania pieczęci (rytuały o naturze
otwierającej), ceremonia odnajdywania i sprowadzania duszy
(najtrudniejszy proces), rytuały i czynności wspomagające. Więcej w
książce oraz na warsztatach.
3.
Odwyk - likwidacja
wszelkich śladów symboliki chrześcijańskiej z otoczenia. Tutaj trzeba
być bezwzględnym i bez sentymentów pozbyć się nawet pamiątek. Można je
zakopać, spalić albo najlepiej zanieść tam, gdzie jest ich miejsce - do
jakiegoś kościoła. Im mniej w tym będzie emocji i złości tym lepiej. W
ogóle należy się bezwzględnie wystrzegać nienawiści wobec porzucanego
środowiska chrześcijańskiego. Przedmiotów tych powinniśmy się pozbyć bez
niechęci a najbardziej zalecana jest tutaj chłodna obojętność. Nie
należy też przesadzać z miłością i formułami wybaczania, tak modnymi w
tradycji new age, która sama też jest niezłym diabelstwem, ale nie czas i
miejsce rozwijać ten wątek. Najlepiej jest zająć się czymś zupełnie
innym i pozwolić wygasnąć pamięci. Przychodzi taki czas, że można już ze
spokojem wejść nawet do kościoła albo z ciekawością wysłuchać
papieskiego przemówienia. Kiedy osiągnąłem ten stan, byłem bardzo
szczęśliwy. To jest najpewniejsza oznaka wyzwolenia i pełnego sukcesu
przeprowadzonych działań.
Ze wszystkich etapów najtrudniejszy
jest ten, który przechodzimy konfrontując naszą decyzję z otoczeniem,
rodziną. Trzeba pamiętać, że Polacy są szczególnie przywiązani do
tradycji chrześcijańskiej. Chrzty, śluby i prymicje stanowią ważny
element funkcjonowania lokalnej kultury. Adept, który dokona formalnej
rezygnacji z członkostwa w kościele nie może być chrzestnym, świadkiem
ślubu, bierzmowania, nie będzie pochowany przez księdza itd. To są
poważne skutki i trzeba być na nie przygotowanym. To jest siła i
zajadłość kościelnego egregora, który tak wpił się w tkankę społeczną,
że uzależnił od siebie nawet sferę kultury i obyczajów. Trzeba wiedzieć,
że babcie, ciocie i mamy będą cierpiały z tego powodu. To wszystko
trzeba wziąć po uwagę. Ale mamy mały wybór - albo wolność i poważne
traktowanie siebie, albo niewola i w nagrodę pozorny spokój. Kiedy już
się wyzwolimy, to możemy jednak pociągnąć innych za sobą. Ja sam
wyzwoliłem już kilkadziesiąt osób i naprawdę było warto.
Niesamowity artykuł, czytałam z zapartym tchem.Podświadomie czułam się bardzo zniewolona w KK. Byłam gorliwą katoliczką jako młoda nastolatka, potem młoda dziewczyna niesamowicie pragnęłam odnaleźć Boga i wpadłam w pułapkę KK. Pamiętam to uczucie udręczenia i spętania. Przede wszystkim to ciągłe poczucie winy. Należałam do wspólnoty odnowa w duchu św. i pamiętam modlitwę z rękoma księdza nad moją głową, rzeczywiście czułam, jakby coś wniknęło w moją głowę. Wiele lat zmagałam się z psychicznym cierpieniem, depresją. Myślę, że KK się temu przysłużył. Na czym miałby polegać etap drugi(rytuał złamania pieczęci i odnajdowania duszy)?
OdpowiedzUsuńSuper artykuł Dużo informacji które sporo wyjaśniają.
OdpowiedzUsuńMoże właśnie ten wewnętrzny głos, to niby "sumienie" jest nam dawane przez te sakramenty?
Ale kłuje mnie w oczy kwestia odnajdywania duszy - "Więcej w książce oraz na warsztatach."
trochę to dziwne sformułowanie - wg mnie należy wtedy modlić się do pana Isusa.
Ogólnie mam wątpliwości co do tego artykułu. Wiem, że kościół katolicki służy wielu bogom. Jednak gdy skanuje ludzi z kościoła widzę wśród niektórych dużą siłę duchową. Tezy tego artykułu mijają się z rzeczywistością jaką ja widzę.
OdpowiedzUsuńChoć w sumie moje postrzeganie musi być inne od autora z koro sam buduje swój Egregora.
Zgadzam się z tym, ze część ludzi głęboko wierzących z KRK ma dużą siłę duchową i sam również to zaobserwowałem. Pytanie co to jest za siła. Wszak podobną siłę mają jogini, buddyści.
UsuńDruga strona medalu jak napomniał Adam Domański niepokojący jest ten cytat "Więcej w książce oraz na warsztatach.", co jest podstawą nie tylko pod zarabiane kasy ale i budowanie swojego Egregora.
Mnie niepokoi :
OdpowiedzUsuńEtap rytualny - między innymi: rytuały łamania pieczęci (rytuały o naturze otwierającej), ceremonia odnajdywania i sprowadzania duszy (najtrudniejszy proces), rytuały i czynności wspomagające. Więcej w książce oraz na warsztatach.
Jakoś do rytuałów jestem negatywnie nastawiony w każdym aspekcie, wierzę, że lepiej jest po prostu szczerze się modlić i prosić o łaskę i pomoc z tym niżeli odprawiać jakiekolwiek rytuały...
A ja znalazłem wypociny jednego sługi, gdzie padają między innymi takie deklaracje
OdpowiedzUsuń"Państwu się nieskromnie i nieśmiało przyznam że puchnę z dumy, Lucyfer przyjmuje moją skromną postać."
"Ty prawdziwy i czysty, w świadomości tchnieniu przebudzisz się w świecie
prawdziwym, duchowym; gdzie zostaniesz z wielką radością przez Przyjaciół
przywitany. Wyjdą Ci naprzeciw, i czekać na Twego ducha będą; nie pozwolą byś
lęku zaznał, przeprowadzą Cię w wielkiej sile przez mroczne, ciemne doliny
występku. I będzie wielka radość, wiekuista uczta, gdzie szczęściu, śmiechom i wesołym igraszkom z ukochanymi nie będzie końca ni początku."
I to wszystko na ścieżce prawości przez którą przeprowadzi się sam diabeł
http://www.ecoego.pl/index.php/archiwum/1098-cieka-prawoci#CommentForm
A ja znalazłam taką ciekawostkę. Wpisałam w wyszukiwarkę "świętych" KK, choć niewielu ich znam i znalazłam ciekawą informację na przykład co do świętego Krzysztofa, który jest zdaje się teraz patronem kierowców. Normalnie jakaś paranoja co wciskają swoim wyznawcom. Na marginesie dodam, że z opisu normalnie nefilim??? (4 metry wzrostu i nadludzka siła)
OdpowiedzUsuńhttp://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awi%C4%99ty_Krzysztof
Brawo, no właśnie chodzi o to zeby myśleć, osobiscie szukać.
UsuńDruga sprawa, to to, ze doba ma 24h z tego ok 8h snu, 8-9h pracy a reszta to ok 6-7h jest przeznaczona na rodzinę, sprzatanie, zakupy, sprawy urzedowe etc. Trzebaby miec sztab ludzi jak ma watykan do zgłębiania wiedzy.
Na swych blogach mamy burzę mózgów.
Kolega w następnym poscie pisze: Prosił bym również o przedstawienie tego na podstawie Słowa Bożego"
Jak znam Heńka, to nie będzie tego tłumaczył na Biblie z powodów opisanych przeze mnie tutaj.
Gdyby mial tłumaczyć wszytskie watpliwości to musiałby nie pracować i miec sponsora.
Ja mam w pamieci co najmniej kilka cytatów na poparcie tez w tym tekście. Nie podam ich dlatego, żeby Cię zmusic do samodzilenego myslenia a po z atym nie tak dawno sam napisałem na swoim blogu kilka z nich
Uważam że prawdziwą pomocą jest modlitwa do naszego Zbawiciela Isusa Chrystusa modlitwa z wiara również danie dowodu nawrócenia czyli odsunięcia się od złego. Bracia i Siostry mamy Słowo Boże i on jest naszym głównym źródłem informacji jest też rozmową z Bogiem . Miłość do Boga i bliźniego poparta swoim życiem oraz czynami wierze że potrafi zniszczyć każde zło. Nikt nie jest idealny zachęcam autora do przemyśleń czy napewno jest to nam potrzebne o czym mowa w artykule. Podziwiam za świetna służbe bo wiele zrozumiałem dzięki tobie i dziękuje Bogu za takich ludzi. Prosił bym również o przedstawienie tego na podstawie Słowa Bożego
OdpowiedzUsuńwitam :-) , to ja wysłałam bratu Henremu ten artykuł wiedzac ze jest on częsciowo prawdziwy... Pamietajcie -Pismo Świete to prawdziwy Filtr i zawsze bieżcie to pod uwagę :-) i dobrze napisał Piotr -, no właśnie chodzi o to zeby myśleć, osobiscie szukać' i moim zdaniem zawsze chodzi o przefiltrowanie textu z Biblią . W artykule autor przedstawia proces proramowania ludzi na magię kościoła i o to mi chodzło a reszta,jakieś czakry ,rytuały to już głupota ..ale to programowanie to fakt-widzę po moich bliskich-smutne to . pamietajcie tylko Isus i Jego nauki :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
w 100% podpisuje się po wypowiedzią "Lula"!
OdpowiedzUsuńŻadnego rytuału jak pisałem wyżej nie odprawiałbym na sobie ani nikomu nie polecał. Jedyny dobry "rytuał" to modlitwa, codzienna!
Złem nie można odpowiadać na zło. Magia jest zawsze zła. Próby wpłynięcia na rzeczywistość, obojętnie jakie byśmy mieli intencje, kończą się źle. Bo sama chęć zmiany świata w sposób niefizyczny (afirmacje, zaklęcia, metody, procedury, techniki) traktuje go i ludzi go zamieszkujących w sposób przedmiotowy. Ludzie stają się aktorami w naszym teatrze, a Bóg w najlepszym razie widzem.
OdpowiedzUsuńNie możemy mieć pewności, co do przyczyny pewnych zdarzeń. Szukanie kozła ofiarnego i obarczanie go odpowiedzialnością za niewygody w życiu nie pomaga nam pozbyć się cierpienia. A już tym bardziej próba eliminacji "winowajcy" za pomocą magii. Dlatego uważam, że "rozwiązania" zaproponowane w powyższym arykule to kuszenie szatana. Rozpieczętowując możemy się jeszcze bardziej zapieczętować. Nie dajcie się zwieść.
Zastanawiam się na ile tak zwany Egregor jest wpisany w funkcjonowanie organizmów żywych w ogóle? Mam na myśli pole morficzne, które kieruję społecznością, np. mrówek, pszczół, termitów. Ludzie też tworzą, działają w obrębie różnych pól. Coś jakby dostrojenie się do siebie (telepatyczne?), pozazmysłowe w każdym bądź razie.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe spostrzeżenie pytanie.
UsuńMoże czyta tego bloga jakiś biolog lub były psychotronik i coś napisze może interesującego...
Myślę, że gdyby Watykan odkrył tajemnice, wiedzę nt świata i Boga, to wielka rzesza ludzi byłaby wściekła, na to że byli tak oszukiwani. Ja będę dalej drążył temat bo sporo doświadczam ostatnimi czasy i chciałbym się niebawem tym podzielić z Wami. Mam ciekawe spostrzeżenia odnośnie księży, może ktoś miał podobne, ale to niebawem..
Ja uważam, że to jest tak, że w ludziach tętni tchnienie życia dane od Boga. Ciało ludzkie zostało skażone śmiertelnością w momencie grzechu Adama i Ewy. Wcześniej było doskonałe i miało być najprawdopodobniej dalej udoskonalane, miało się rozwijać na różnych płaszczyznach. Myślę, że istnienie pewnych kanałów przepływowych boskiej energii jest faktem. Szatan doskonale o tym wie, dlatego robi wszystko by te kanały pozatykać, bowiem gdy są ona odblokowane człowiek zaczyna samodzielnie myśleć i szukać prawdy. Ja sama doznałam takiego cudownego odblokowania mniej więcej rok temu, kiedy zmagałam się z nałogiem palenia. Prosiłam Boga o pomoc, bo nie chciałam dłużej tkwić w tym ohydnym nałogu. Wówczas chodziłam jeszcze co tydzień do kościoła, wierzyłam w magię sakramentów i wszelkich katolickich rytuałów. Wszystko zmieniło się w momencie kiedy trafiłam na książkę Alena Carra nt. łatwego sposobu na rzucenie palenia. Na początku podchodziłam do niej sceptycznie, jednak postanowiłam ją przeczytać, bo przecież nie miałam nic do stracenia, a jakże wiele do zyskania. Dzięki tej książce w jednej chwili zerwałam z nałogiem. Przeżyłam niesamowite przebudzenie jak z jakiegoś letargu. Dzień po tym trafiłam na stronę zbawienie.com i zaczęło się totalne przewartościowanie tego co dotychczas wiedziałam o świecie. Otworzyły mi się oczy, coś się we mnie odblokowało, sama poczułam się właśnie tak, jakby wybuchło we mnie źródło poznania prawdy, jakby jakiś dodatkowy zmysł. Od tamtej pory nie chodzę do kościoła, nie palę i cały czas staram się zmieniać swe życie na lepsze. Myślę, że ciało ludzkie i psychika pełne są niezwykłych tajemnic, energii i zdolności, które zaniknęły wraz z wygnaniem z raju, jednakże jakaś ich cząstka przetrwała, niektórzy się na nią natykają i ją dostrzegają, po czym ją uruchamiają, inni przechodzą obojętnie. Natomiast myślę, że aby ową cząstkę łączności z Bogiem odkryć nie potrzeba żadnego szamana i rytuałów. Po prostu to poznanie daje sam Bóg i Isus.
OdpowiedzUsuńBardzo oryginalna konkluzja :-)
UsuńMoja żona mówi mi, że w moim przypadku coś mogło się nie udać z założeniem pieczęci podczas chrztu ponieważ zawsze od dziecka płynąłem pod prąd. Zadawałem ciężkie pytania, miałem inne poglądy niż większość i mając nieciekawe momentami życie nie dawałem sprowadzić się na dno.
U mnie było podobnie z ponownym przebudzeniem. Szukałem odpowiedzi na wiele pytań, budząc się byłem podświadomie przekonany, że coś w tym świecie nie gra, że coś jest nie tak, że coś jest więcej niż konflikty pseudo, bo wyreżyserowane konflikty polityczne. No i wiadomo miałem rację. Ani wcześniej nie byłem prawdziwym chrześcijaninem jako katolik ani nie byłem w drużynie Boga mimo, że walczyłem przez kilkanaście lat z systemem szatana czyli socjalizmem.
W pewnym momencie powiedziałem znajomym, że czuję jakbym w głowie miał historię świata, jakby to co było 2000 lat temu lub 6tysięcy było wczoraj. Zacząłem czytać zbawienie.com w każdej wolnej chwili, następnie Biblie. Myślę że gdyby mi ktoś najpierw Biblię zaproponował do zgłębiania, to bym tym wszystkim się nie zainteresował.
"Szatan doskonale o tym wie, dlatego robi wszystko by te kanały pozatykać, bowiem gdy są ona odblokowane człowiek zaczyna samodzielnie myśleć i szukać prawdy."
Myślę że masz bardzo dużo racji, PRAWDA jest czymś kardynalnym. Znam ludzi nie czytających biblię, katolików, ateistów i widzę, że niemal kochają kłamstwo. Tak jakby było wkomponowane w ich życie. Niektórzy chodzą do kościoła ale są dziećmi kłamstwa. To kłamstwo nie przejawia się tylko w oszukiwaniu innych, mówieniu nie prawdy, ale też w jej osobistym odrzucaniu. Ludzie są zamknięci na prawdę.
"Po prostu to poznanie daje sam Bóg i Isus."
Pewnie wszyscy się z tym zgodzą. Chciałem natomiast przy tej okazji podzielić się z Wami pewnym odczuciem. Uważam, że Bóg otwierając nam oczy na prawdę, dając poznanie, w moim odczuciu konstruuje swą drużynę. Nie wiem w jakim celu dokładnie by to miało być ale być może tak jest. Może w celu porwania wybranych i przygotowania ich do Jego Królestwa a może do krzewienia prawdy wokół naszych znajomych. Choć ja przyznam się przekonałem osobiście może dwie osoby. Żonę i pewną znajomą.
Na marginesie: Anna wiem, że czytasz tego bloga, także przy okazji pozdrawiam Cię. Trzymaj się i nie poddawaj ;-)
Jak Wy myślicie, czy coś w tym jest, że akurat teraz się ludzie budzą?
A co o kanałach i pieczęciach mamy w Biblii ?
UsuńNie ma żadnych czakr czy kanałów, tak jak nie ma reinkarnacji i innych oszustw upadłego.
Puste gesty i rytuały szamaństwa.
"Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł. A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast. Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: "Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc wziął się na niej chwast?" Odpowiedział im: "Nieprzyjazny człowiek to sprawił". Rzekli mu słudzy: "Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go?" A on im odrzekł: "Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza"
"Piszę to jako szaman [6] , będący nim z powołania i wybrania, o które nie zabiegałem. Źródłem mojego poznania w tej kwestii są wizje oraz szczególna percepcja będąca wynikiem szamańskich działań, jak też przede wszystkim kontakt z ludźmi - ofiarami chrześcijańskiego pieczętowania. Ja sam wyzwoliłem już kilkadziesiąt osób i naprawdę było warto."
UsuńPozostaje postawić pytanie w czyim imieniu to wyzwolenie nastąpiło ?
Podobne teksty jak na tej stronie gdzie ścieżka prawości jest motywem przewodnim
http://www.ecoego.pl/index.php/archiwum/1098-cieka-prawoci#CommentForm
a tak naprawdę między wierszami znajdujemy wielbienie upadłego "Państwu się nieskromnie i nieśmiało przyznam że puchnę z dumy, Lucyfer przyjmuje moją skromną postać."
na pewno nie są to chrześcijańskie nauki i zapewne nikt z czytających tego bloga nie będzie tego praktykował i nie uda się po przeczytaniu do specjalisty od odblokowania czakr. Autor tekstu zwrócił naszą uwagę tylko na magię KRK. Nie wiadomo dokładnie co oni robią podczas sakramentów ale coś na 100% robią. Żaden ksiądz nam tego nie powie, a że szatan częściowo pozwala poznać prawdę dla swych celów to my wybierajmy ta częściowa prawdę.
UsuńCiekawie prawicie! :-)
OdpowiedzUsuńOstatnio byłem w niezłym szoku i nadal jestem. Odkrycie znaczenia imienia JHWH wstrząsnęło mną poważnie. Tego się nie spodziewałem. Myślałem że o Tetragramie już wszystko wiemy. Teraz myślę, że wiemy znacznie więcej ale jeszcze to nie wszystko.
Okazuje się, że Prawda jest tak różna od rzeczywistości, że dopiero jej poznawanie odkrywa ową niezwykłą przepaść pomiędzy Prawdą a kłamstwem.
Może powtórzę raz jeszcze znany wielu z nas werset, który jest jeszcze bardziej tajemniczy.
(Mat 10:26) ... albowiem nie ma nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajnego, o czym by się dowiedzieć nie miano.
Niby wszystko już wiemy. Czyżby?
Zwróćmy uwagę co zostanie odkryte i ujawnione? WSZYSTKO!
Dosłownie wszystko. Wszystkie tajemnice świata wczesniej lub później zostaną odkryte i ci, którzy szukają Prawdy będą nią nasyceni. Poznamy sprawy przedpotopowe, tajemnice piramid, wizyt aniołów na ziemi, wszelkich manipulacji i oszustw świata szatana a także... dokładną tożsamość nie tylko Żydów ale 10 pokoleń Izraela. Dowiemy się wszystkiego o UFO, o wszystkich krętactwach szatana w największych detalach.
Istnieje także werset Daniela, który mówi, że wielu będzie to badać i wzrośnie poznanie. Daniel mówi o proroctwach i one nas częściowo zaskoczą. Nie zaskoczą jednak tych, którzy czuwają.
Czyli werset ten nie jest sprzeczny z wersetem Mateusza, wcześniej cytowanym.
Nie oznacza to, że ci którzy teraz wszystko badają - wszystko właśnie oni odkryją.
Któż inny ujawni Prawdę?
Dwóch świadków Boga, którzy najprawdopodobniej pod nosem szatana i jego Bestii będą nieustraszenie ogłaszać Prawdę całemu światu i oni będą ujawniać także prawdę historyczną, wszelkie oszustwa szatańskie i będą wspierani Duchem Bożym posiadając jego moc.
Innymi słowy, patrzy z uwagą na wszystko, co nas otacza - wielkie rzeczy przed nami w tym wzburzonym świecie kłamstwa i oszustw szatańskich.
Co jest jeszcze ważne - wydarzenia zeszłego roku wyraźnie wskazują na to, że Bóg nie pozwolił nikomu na spełnienie się szatańskich proroctw demonicznej propagandy.
Żałuję, ze nie opisałem swoich przemyśleń odnośnie 2012 roku, ponieważ myślałem, że jest niemożliwe, aby cokolwiek się w tym roku wydarzyło, ponieważ godziłoby to w wiarygodność Boga i Biblii.
Niemniej gdzieś tam napisałem, że wszelkie działania szatana i jego upadłych aniołów muszą posiadać bezpośrednią zgodę od samego Boga. I nadal tak myślę. Czyli cokolwiek się nie zacznie, to będzie na to zgoda samego Boga. Zdałem sobie w pełni sprawę z tego, że Bóg cały czas kieruje wydarzeniami, a władza szatana jest ograniczona Bożymi hamulcami.
Bez nich nie mielibyśmy żadnej szansy.
Piotrze nie wiem od jak dawna jesteś w drużynie Boga, ja właściwie nie długo i dla mnie faktycznie może to wyglądać tak że coraz więcej ludzi się budzi i dostrzega prawdę. Ale to dla mnie, bo wcześniej nie miałem z tymi ludźmi żadnego kontaktu i nie wiedziałem co się dzieje na świecie. Dla osób z większym "stażem":) jak np. Henia może ta ilość nowo narodzonych wcale tak drastycznie nie wzrasta bo On ma na to wgląd od wielu lat. Jeśli jest tak jak obaj myślimy to wyśmienicie, tylko się cieszyć. Faktem jest że dla takiej osoby jak ja, świadomość że w tej bądź co bądź nowej sytuacji życiowej mam wielu pobratymców gdzie się nie oglądnę, jest bardzo budująca i pozwala, przynajmniej na początku łatwiej przezwyciężyć ewentualne wątpliwości.
OdpowiedzUsuńCzytałem tu wypowiedzi innych, i przewija się kwestia połączenia duchowego, więzi miedzy ludzkiej, pozazmysłowej. Jest to bardzo ciekawe zagadnienie.
Pan Bruce Lipton w swoim wykładzie pt. Nowa Biologia link tutaj---
http://www.youtube.com/watch?v=0XC_POZ5zUw
poruszą tą kwestię w bardzo ciekawy sposób. Konkluzją jest, byśmy się wszyscy miłowali. Isus wiedział o czym mówił nakazując nam wzajemną miłość, bo prawdopodobnie właśnie w taki sposób budujemy silną, pozazmysłową więź z drugim człowiekiem. Bardzo polecam wykład dla tych którzy nie widzieli:)
A ja od jakiegoś czasu zastanawiam się jak to jest z pastorami w kościołach. Oni powinni dopiero mieć wiedzę biblijną. Dlaczego oni tego wszystkiego nie wiedzą i nie widzą?? Czy świadomie krzywdzą ludzi udzielając sakramentów? Chyba nie wiedzą, że robią przysługę szatanowi? Może na studiach i później tak im wpoili, że to co robią jest dobre? Nie mam pojęcia jak osoba, która jest tak blisko tego wszystkiego, niczego złego nie widzi i tkwi w tym dalej.
OdpowiedzUsuńWydaje mi sie margo ze problem polega na tym ze mlodzi ksieza ktorzy dopiero zaczynaja studia teologiczne nie maja po prostu stycznosci ze slowem Bozym a jezeli maja to zabronione im jest interpretowanie go wedlug wlasnego rozumu,tak doslownie pisze autor w ksiazce ktora czytam,musza powolywac sie na materialy swietych ojcow i podlegac ich interpretacji slowa Bozego! Co za absurd co nie?.Ksiazka ktora koncze czytac to 50 lat w kosciele rzymsko katolickim Charlsa Chiniqui i on tam wlasnie ukazuje jak to wyglada,faktem jest ze opisuje sluzbe w krk z lat 80 tych byc moze wiele sie zmienilo od tamtego czasu nie mam pojecia .
UsuńNatomiast goraco polecam ta ksiazke ma ona az 470 stron ale naprawde warto przeczytac,fantastyczna historia ksiedza ktoremu w koncu udaje sie wyjsc tego okrutnego kosciola,niesamowite rzeczy ten ksiadz opisuje!
do tej pory myślałem, że nie wiele mnie zaskoczy. Ot i się myliłem. Nie wiedziałem, że studenci teologi nie mają do czynienia ze Słowem Bożym. Trochę mnie to zszokowało.
UsuńDobrze, że o takich rzeczach się mówi pisze bo nawet przez chwile bym nie pomyślał, że kandydat na księdza nie czytuje Biblii...
W takim razie oni znają Biblię mniej niż my...
katrin, czy tą książkę można gdzieś dostać w języku polskim? Bo na necie chyba jej nie ma.
UsuńWiesz co sprawdzalam na googlach ciezko ja dostac, w sklepach internerowych tez jej nie ma ,kurcze nie wiem musisz probowac jej szukac moze uda ci sie znalezc,ja sprobuje ja mi sie uda to dam ci znac ok?
UsuńOk! Rozumiem że książkę którą czytasz, jest po angielsku? Czytałem ostatnio arta zamieszczonego tutaj u Henrego na blogu pt.'Prawda o Babilonie Wielkim' o Albero Riverze, i jest tam właśnie kilka odwołań do tej książki.
UsuńTak czytam ja po angielsku.sprawdzalam wczoraj na necie i chyba raczej nie uda ci sie jej znalezc w j polskim.
UsuńMargo księża i przywódcy religijni czerpią wiedzę która utarła się przez wieki czyli dogmaty, wierzenia i tradycje co sprzeczne jest z poznawaniem Boga J 17:3.
OdpowiedzUsuńDoladnie.a jesli smiesz podwazac te dogmaty slowem Bozym zrobia z ciebie protestanta.
UsuńJa wiem, że chodzi o te dogmaty, tradycje itd. ale czy to pozbawia ludzi samodzielnego myślenia? Ja należałam do KK ponad 20 lat, co nie przeszkadzało mi w tym, żeby szukać i dociekać prawdy. Dziwi mnie to, że siedząc w tym wszystkim i mając, i czytając Biblię, nie widzą jak jest naprawdę. Jakby mieli mózgi wyprane i klapki na oczach
OdpowiedzUsuńJa to nazywam praniem mozgu :)
UsuńWitam, jakieś pół roku temu przez przypadek trafiłam na hasło "illuminati" i tak po nitce do kłębka znalazłam witrynę zbawienie.com. Oczywiście na początku targały mną bardzo silne emocje, głównie smutek, żal i złość, choc na początku był wielki szok i niedowierzanie. Największego wstrząsu doznałam, kiedy uświadomiłam sobie, ze papiez, czyli następca Sw. Piotra, moj ukochany wczesniej papiez Jan Paweł II jest nędznym sługusem Szatana, podobnie jak jego poprzednicy. Przez długi czas myślałam, że to Szatan chce ludzi od Boga odciągnąć, poprzez ludzi, którzy w internecie celowo zamieszczają informacje, które stawiają KRK w złym swietle. Teraz wiem, ze Chrystus i KRK to zupełnie dwie skrajności, mimo, ze pozornie wydaje się inaczej. Bardzo ciesze się, ze trafiłam na tę stronę, choć moj swiatopogląd runął niczym domek z kart i nie jestem juz tak beztroską osobą jak wczesniej, wiedząc o okrutnych planach "elit". Mimo, że to nasze doczesne życie jest krótkie, to jestem młodą osobą i uwazam za normalne marzenie o spokojnym życiu dla siebie i mojej rodziny. Mimo bagazu tych złych informacji, bardzo umocniłam się w wierze i przyblizyłam się do Chrystusa jak nigdy dotad. I to jest wartosc nieoceniona dla mnie. Nalezac do Koscioła, chodziłam na niedzielna msze, ale niewielu kaplanow potrafilo zainteresowac mnie Chrystusem, niewielu mowiło o Bogu z miłoscią, tylko raczej ze strachem i ponizajac wiernych za grzechy jako niegodnych milosci Boga. A jezeli chodzi o czary KRK, to mam przyklad w rodzinie. Nie są w stanie zrozumieć, ze są zaslepieni w wierze w "Sw. Kosciół" do tego stopnia, ze usłyszałam słowa, ze "diabeł mnie opętał" lub "taka jest nasza wiara z dziada-pradziada i nie powinnam dociekac, bo świata nie zmienię".
OdpowiedzUsuńNurtuje mnie zagadnienie zła na ziemi.Dlaczego Bóg przez tyle tysięcy lat pozwala Szatanowi na wyrządzenie tylu krzywd.Wiem, że Bóg poddaje nas próbie, żeby sprawdzić czy jesteśmy wierni Jego Słowu, ale dlaczego Bóg musi udowodnić Szatanowi i jego slugom, ze ludzie mogą kochać Boga z własnej woli, a nie pod przymusem. Przeciez Bóg nic nie musi udowadniac. Chodzi mi o to, że Szatan w ten sposób jest wywyzszony, skoro Bóg daje mu pozwolenie na czynienie zła. Wiem, ze to jest Bozy plan i napewno jest mądry w swej istocie, skoro te tysiące lat to jest nic w porównaniu do rajskiej i cudownej wiecznosci.Ale czy to nie jest trochę okrutny plan? Czy to, że nic złego aktualnie mi się nie przydarzyło to jest zasługa Boga, bo mnie chroni przez złem?
Tutaj jest odpowiedź na twoje pytania odnośnie zła...
UsuńDlaczego Bóg dopuszcza zło?
;)